Pucharowe szaleństwo - żółtodzioby na kierownicy
Dzień dobry!
Witam w świecie supremacji polskiego futbolu w Europie. Wczoraj doświadczyliśmy historycznych wydarzeń w Lidze Konferencji Europy. Legia oraz Jagiellonia po raz kolejny wygrały swoje mecze i tym samym plasują się w pierwszej trójce tych rozgrywek. Warto odnotować, że w tabeli ustępują tylko Chelsea, która urządziła sobie trening strzelecki z armeńskim Noah - The Blues zwyciężyli 8:0.
Czwartkowe wieczory od jakiegoś czasu mogą być dla nas niesamowitą przyjemnością, bo przecież oglądamy zespoły z naszego podwórka, które pokonują kolejnych europejskich rywali - często bardzo jakościowych jak Kopenhaga czy Betis. Początkowo zakładaliśmy, że zdobędziemy trochę cennych punktów do rankingu, ale teraz liczymy już na coraz dalsze etapy fazy pucharowej. Jak to się stało, że trzęsiemy trzecimi rozgrywkami Europy?
Żółtodzioby na kierownicy
Jest jeden bardzo istotny punkt wspólny pomiędzy naszymi obiema drużynami - podobna sytuacja na ławce trenerskiej. Oczywiście nie chodzi o podobieństwo charakterologiczne, bo z jednej strony mamy spójnego, opanowanego i wiecznie uśmiechniętego Adriana Siemieńca vel Teda PodLasso, a z drugiej nieprzewidywalnego, porywczego i często wzburzonego Gonçalo Feio. Trener Legii jest dla mnie niesamowicie zagadkową postacią, bo przecież często na konferencjach pozuje na spokojnego człowieka, wypowiada się powoli i w opanowany sposób, a to wszystko tylko po to, żeby za jakiś czas wyszła z niego bestia pokazująca środkowa palce czy dostająca amnezji na temat powszechnie znanych osób ze środowiska piłkarskiego. Portugalczyk zależnie od poziomu kontroli nad sytuacją jest dla mnie Doktorem Gonçalo i Panem Feio, zupełnie niczym Jekyll i Hyde.
W tych dwóch sprzecznych postaciach jest jednak podobieństwo. Jeden i drugi to absolutne żółtodzioby, jeśli chodzi o prowadzenie zespołu w Europejskich pucharach. Obaj mają także dość krótki staż pracy w roli pierwszego trenera w najwyższej klasie rozgrywkowej. Cechuje ich duża świadomość własnego zespołu oraz jasno określony sposób grania - w miarę zdobywania doświadczenia ewoluują swoje ustawienia i taktykę. W końcu zarówno Polak, jak i Portugalczyk potrafią prowadzić swoje zespoły do zwycięstw w Europie w taki sposób, że nie cierpi na tym pozycja w tabeli ligowej. Oczywiście to ostatnie to ogromny komplement w stronę Jagiellonii i troszkę mniejszy dla Legii. Nie oznacza to jednak, że Wojskowi są na przegranej pozycji w walce o mistrzostwo. Pozostało im sześć punktów straty do lidera, a ich forma ma tendencję zwyżkową.
Ted PodLasso
Adrian Siemieniec wzbudza mój ogromny szacunek. Pamiętam kiedy przejmował drużynę Jagiellonii w bardzo trudnym dla niej przecież czasie. Duma Podlasia była bardzo blisko strefy spadkowej, a ja w maju zeszłego roku oglądałem bezradnych Białostoczan, którzy w ostatniej kolejce zbierają oklep od przeciętnego przecież wtedy Lecha. Wszyscy wiemy co stało się sezon później, a to co dzieje się w tej kampanii jest wspaniałą laurką dla Adriana Siemieńca. Jaga przestała być już tylko maszynką ofensywną. Wprawdzie rzut oka w statystyki powie nam, że Duma Podlasia straciła tyle samo bramek po 14. kolejkach tego i poprzedniego sezonu, ale zobaczmy na ilość strzelonych goli.
Źródło: Transfermarkt |
Jagiellonia z mistrzowskiego sezonu zanotowała o aż osiem trafień więcej. Nie możemy jednak zapomnieć o tym, że teraz, ta drużyna gra co trzy dni. Wejść na nowy, nieznany do tej pory poziom i utrzymać liczbę straconych bramek na tym samym poziomie? Dla mnie bomba. Rzut oka na europejskie puchary - po fatalnych kwalifikacjach, tylko raz wyciągali piłkę z siatki. Niesamowity progres, nawet patrząc na to, co działo się w dwumeczach z Ajaxem czy Bodo/Glimt. A co pokazuje nam spadek liczby strzelonych goli? Ta drużyna ewoluowała - stała się pragmatyczna, dojrzała i wyrachowana. Już nie gramy cały czas z ciśnieniem na strzelenie bramki, kiedy trzeba, staniemy defensywką i machniemy konterkę. I jasne - odbiera to trochę romantyczności tej drużynie, ale owa romantyczność nie zapewni nam ani punktów w rankingu, ani zer na koncie. Poza tym nie jest też tak, że Jaga nagle przestała grać w piłkę - co to, to nie. Cały czas widzimy świetne akcje, Pululu strzela bramki piętkami, a Imaz to nadal Imaz. Należy jednak pochylić głowę i docenić świetną pracę, jaką wykonał Adrian Siemieniec - zabrał drużynę z czternastego miejsca na koniec rozgrywek 21/22. W sezon uczynił ją mistrzem Polski. Teraz ma komplet zwycięstw w europejskich pucharach i ZERO punktów straty do lidera.
Doktor Gonçalo i Pan Feio
Najbardziej elektryzujący trener ligowy w Polsce. Geniusz taktyczny. Tytan pracy. Gorąca głowa. Przekonany o własnej wielkości. Gonçalo Feio ma wiele twarzy i pewnie nawet on czasami nie wie, którą zdecyduje się nam pokazać. Nie zmienia to faktu, że Legia jest niepokonana od dziewięciu spotkań, w których straciła tylko pięć bramek. Są tylko trzy drużyny we wszystkich trzech europejskich pucharach, które nie straciły do tej pory gola - Inter, Atalanta oraz Legia. Jest jedna rzecz, którą trzeba oddać trenerowi Feio - jak nikt na naszym podwórku potrafi rozpracować rywali swoim ustawieniem oraz taktyką. Formacja z trzema stoperami i wahadłowymi nie sprawdzała się tak, jak Portugalczyk się tego spodziewał - zmienił więc ustawienie na dwóch środkowych i głębiej cofniętych, klasycznych bocznych obrońców. Ta korekta zadziała się po przegranym meczu z Pogonią, który odbył się 20 września. To właśnie wtedy Legioniści ostatni raz poczuli smak porażki. Wszystko to wpływa na niesamowite wyniki w Europie, ale przecież w Ekstraklasie również nie jest najgorzej. Warszawska drużyna w zeszłym roku po czternastu kolejkach miała o pięć strzelonych goli mniej, o sześć straconych więcej i dwa punkty mniej niż aktualnie.
Źródło: Transfermarkt |
Wiadomo, że to jest Legia i tutaj zawsze musi być walka o najwyższe cele, ale sześć punktów straty nie wygląda w tym momencie tragicznie. Tym bardziej, że ta drużyna ma potencjał, żeby wyglądać jeszcze lepiej na boisku. Najważniejsze dla trenera Feio powinno być ograniczenie pozaboiskowych kontrowersji. Jeśli sztab i zawodnicy będą mogli skupić się na grze w piłkę, to ten sezon powinien przynieść jeszcze dużo radości fanom Legii.
Odpowiednie zasobyHahahhaha Feio pod jakim wrażeniem 😎😅 pic.twitter.com/64a2rP5mkr
— Polish Merkury (@FanYstok) November 7, 2024
Oczywiście ten sukces to o wiele więcej niż praca samych trenerów. Świetną robotę w przygotowaniu kadry poczynili dyrektorzy sportowi obu zespołów. Zdecydowanie większe gratulacje należą się Łukaszowi Masłowskiemu, ale trzeba docenić też zespół przygotowany przez Jacka Zielińskiego - choć tutaj mam parę obiekcji. Osiągane wyniki nie byłyby możliwe, gdyby nie głębokie ławki w obydwu zespołach, a także jakość pojedynczych zawodników.
Spójrzmy na sytuację, która zadziała się przy okazji poprzedniej przerwy reprezentacyjnej. Powołany Mateusz Skrzypczak wypada z kontuzją i wydaje się, że Duma Podlasia będzie miała problemy z obsadą środka pola. Zarówno Jetmir Haliti, jak i Dušan Stojinović do tej pory nie spełniali pokładanych w nich nadziei. Słoweniec dostał szansę i od czasu kontuzji popularnego Skrzypy wygląda nienagannie. Dobrze przygotowana kadra zdecydowanie zwiększa komfort całej drużyny. Nené może spokojnie wracać do formy, a pod jego nieobecność godnie zastępuje go Jarek Kubicki. Fenomenalny okres przeżywał Miki Villar, a teraz na skrzydle szaleje Darko Churlinov.
Analogicznie wygląda sytuacja w Legii - Kacper Chodyna, który w początkowym etapie sezonu prawie nie grał, po zmianie formacji stał się etatowym graczem pierwszego składu. Jan Ziółkowski czy wiecznie żywy Artur Jędrzejczyk w każdym momencie mogą zmienić któregoś z dwójki stoperów. Teoretycznie, na ławce mamy też dwóch królów strzelców - Nsame i Pekharta. Różne pozycje w ofensywie może obsadzić Migouel Alfarela.
Nie tylko głębia składu, ale też umiejętności indywidualne zgadzają się w naszych pucharowych delegatach. Hansen wyciągnięty za frytki z Widzewa jest niesamowity w barwach Dumy Podlasia. Imaz w końcu pokazuje swoją jakość w Europie, a Afimico Pululu bawi się w Lidze Konferencji, strzelając bramki piętkami.
😍😍😍
— Polsat Sport (@polsatsport) October 3, 2024
GOL STADIONY ŚWIATA 👏
Przepiękne trafienie Afimico Pululu 🔥
📺 Polsat Sport 1, Polsat Sport Premium 2
📲 Polsat Box Go#UECL #FCKJAG pic.twitter.com/EGimFCyie0
W Warszawie największą pociechę mają z Rúbena Vinagre, który zdecydowanie jest najlepszym zawodnikiem Legionistów. Powrót Luqinhasa i transfery Chodyny oraz Oyedele to kolejne jakościowe ruchy, ale nadal czekamy na więcej od nowych nabytków Jacka Zielińskiego.
Chwilo, trwaj
- NK Celje na wyjeździe
- Mladá Boleslav na wyjeździe
- Olimpja Ljublana u siebie
- Omonia Nikozja na wyjeździe
- Lugano u siebie
- Djurgårdens na wyjeździe
Komentarze
Prześlij komentarz